poniedziałek, 25 listopada 2013

Rozdział 2

Jestem Niall Horan i kiedyś znajdę dziewczynę
Blondyn, powtarzał tę myśl za każdym razem gdy widział zakochaną parę. Szczęśliwą dziewczynę ze szczęśliwym chłopakiem. Wszyscy szczęśliwi poza nim. Do cholery nawet Louis ma dziewczynę!
Minęły go kolejne dwie dziewczyny. Ładne, młode, pełne życia.
Usiadł na pobliskiej ławce i wpatrywał się w Londyn, oświetlony ostatnimi promieniami słońca. Uwielbiał Londyn, chłopaków z zespołu, nagrywanie piosenek, światowe trasy i to wszystko co łączyło się z One Direction, ale czasem tęsknił za rodziną. Szczególnie teraz, gdy tak bardzo doskwierała mu samotność.
Wiedział ze czeka na tą jedną, jedyną. Tą która wpadnie w jego życie przypadkiem, jednak zmieni je diametralnie. Wiedział że musi być cierpliwy. Ale to było tak cholernie trudne!
Usłyszał płacz. Ciche szlochanie, pochlipywanie i ocieranie łez. Rozejrzał się. Osoba która wydawała te dźwięki, musiała być blisko.
I jest. Zauważył ją.
Na ławce niedaleko, siedziała drobna dziewczyna. Spazmatycznie łapała powietrze, cała się trzęsła. Miał wrażenie że siedzi tu już od długiego czasu, nie wyglądała na osobę która dopiero przyszła. Musiał jednak jej nie zauważyć, pochłonięty myślami o szczęśliwym związku, którego teraz tak potrzebował.
Chciał do niej podejść. Wydawała się taka bezbronna, delikatna i zraniona. Nie był pewien co sobie pomyślał, ale wiedział że pewnie coś głupiego, kiedy wstawał z ławki i powoli ruszał w jej stronę.
Może chodziło o to że po prostu jest opiekuńczy i nie chciał by była sama o późnej porze, w parku. Może chodziło o to, że czuł się zupełnie tak jak ona. Zraniony, porzucony, osamotniony. Był płaczliwy, ale tym razem wiedział że nie jest w stanie uronić choćby jednej łzy nad swoim losem.
Chyba go nie zauważyła, bo gdy był jakieś 20 metrów od niej, dziewczyna wstała i ruszyła w swoją stronę. Może się go przestraszyła. Albo zauważyła godzinę.
Został na środku dróżki. Sam jak palec. Zraniony jeszcze bardziej niż wcześniej.
Wmawiał sobie że to tylko przypadek, że przed nim nie uciekła. I po pewnym czasie, zaczął w to wierzyć.
Wrócił do hotelu, w którym chwilowo zatrzymał się z chłopakami. Wyszli akurat na jakąś imprezę, więc wiedział że posiedzi jeszcze przez chwilę sam. Włożył jedną z płyt Justina Biebera do odtwarzacza i odpłynął w świat muzyki.
Tak mu się przynajmniej wydawało, bo po kilkunastu minutach do pokoju wpadł Liam i Harry.
-A ty tu co, blondasku?
Zmierzył ich chłodnym wzorkiem. po chwili wybuchnął śmiechem.
-Leżę. Odpoczywam.
-Odpoczywasz dwadzieścia cztery godziny na dobę.
-Nie! Bo w ciągu tych dwudziestu czterech godzin, jeszcze znajduje czas na jedzenie i pierdzenie.
Chłopcy zaśmiali się.
-Ruszaj dupę Horan, idziemy do klubu.
-Idźcie, ja nie mam ochoty.
Wyczuli to już wcześniej, więc wymyślili chytry plan. Wiedzieli jak go namówić.
-Oddam Ci jutro moją porcję słodyczy.
-I obiad.
Blondyn przewrócił oczami.
-Jesteście chyba bardzo zdesperowani, żeby oddawać mi jutrzejsze ciasto- zauważył. Pokręcił głową, jednak wstał- Dobra. Idę z wami.

______________________________________________
Dzisiaj w ten sposób :)
Przepraszam za tak mało dialogów i w ogóle ale jakoś tak dzisiaj chciałam się rozpisać.
Żegnam, zmykam na innego bloga :*

2 komentarze:

  1. Super! Masz naprawdę cudowny styl! <3 I cieszę się, że piszesz o Niallu. Większość osób jako głównego bohatera daje Harry'ego, o którego mnie już szlag trafia :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Niall, tak, tak, tak kocham Cie dziewczyno! Mój ulubiony chłoptaś! I nie Harry, który jest motywem przewodnim każdego bloga o 1D, boże. Dziękuje Ci.
    Ja pierdziele, jaka zajebista opisówka <3
    Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń